niedziela, 8 września 2013

Recenzja - Might & Magic Heroes VI (AnayaGuardian)

Witam wszystkich czytelników! Na samym początku chciałabym się przedstawić: nazywam się Klaudia i od dzisiaj będę pisała na tym blogu o wszystkim co się da :) Pewnie dziwicie się, że jak dziewczyna może pisać na blogu, który poświęcony jest grom. Cóż, gry stały się moim hobby jakieś 8 lat temu i od tej pory jestem na bieżąco ze wszystkimi nowinkami (oczywiście tymi, które mnie interesują, a jest ich trochę).
Jeśli mam wyliczyć moje ulubione gry to będą to:
gry od studia BioWare (na razie wszystkie) a jeśli mam wyróżnić jakąś, to jest to Dragon Age
Assassin's Creed (wszystkie)
HoMM (bez beznadziejnej IV)
Cóż to może od razu zacznę  jak to mówią  „z kopyta” i przekaże tutaj swoje refleksje dotyczące nowej gry z serii Heroes of Might and Magic VI – a dokładniej to Might of Magic: Heroes VI. Ja się zastanawiam po co oni w ogóle zmienili nazwę? Jeden z twórców mówił, że zmienili tytuł by był bardziej czytelny i łatwiej „zapamiętalny”. Totalna bzdura! Każdy fan serii prędzej powie z pamięci stary tytuł niż nowy, ale jak widać ostatnio producenci wpadają na genialne zmiany dotyczące prostych rzeczy (tak, nadal się modlę o przywrócenie starego wyglądu Dante'go xD).
No, ale zostawiając już tą sprawę przejdźmy do rozgrywki.
-Grafika: mało widoczne zmiany porównując do V – dla mnie duży plus, gdyż uwielbiałam tamtą grafikę, chociaż rożni ludzie określali ja jaką zbyt cukierkową (co kto woli).
-Zamki: i tu należało by dać producentom porządnego kopa w tyłek. Ja się pytam co oni z tym zrobili?! To nawet w III były lepiej zrobione. Mały ekranik gdzie praktycznie nic się nie zmienia? Oh, Ubisoft nagrabiliście sobie i to porządnie. Pytam się gdzie jest piękne wejście z obracaną kamerą i gdzie było widać KAŻDY! każdy nowo wybudowany budynek... gdzie w Sylwanie widzieliśmy zachód słońca przy przepięknym wielkim elfim drzewu. A skoro już o ty mowa... gdzie są elfy? Demony są, ludzie są, orki są, nekromanci są, elfów nie ma? Coś tu jest nie tak. Mam  nadzieję, że Ubi wymyśli jakiś dodatek (najlepiej pudełkowy), gdzie dostaniemy elficki zamek z nową kampanią.
-Surowce: na samym początku nie mogłam przyzwyczaić się, że zabrano nam klejnoty i siarkę. Ale jakoś potem przywykłam i nie mam jakiś uwag dotyczących owego tematu. Chociaż jak ujrzałam napis przy rozpoczynającym się nowym tygodniu: „W tym tygodniu produkcja siarki jest podwojona. Niestety w tych czasach w Ashanie nie jest znany ten surowiec” (czy jakoś tak xD) to wybuchłam śmiechem. Dobrze wiedzieć że Ubi czasem nie zapomina o fanach.
-Walka: w tym aspekcie praktycznie nic się nie zmieniło (porównując do V) i dobrze.
-Magia: cóż tutaj można się przyczepić. Jak wiemy twórcy wprowadzili aspekt RPG do VI. Jest to fajna sprawa ale co do magii... Zaklęcia zdobywamy teraz wydając punkty, które otrzymamy po zdobyciu nowego poziomu. Może jestem stara pod tym względem  ale jednak wolałabym zwykłe zdobywane zwoje. Nie mówię, że ten pomysł jest zły – jest dobry, inny ale jednak przemawia ze mnie stereotyp dawnych gier.
-Stwory: nie jest źle, a powiedziałabym nawet, że jest dobrze! Mamy starych dobrych znajomków jak i nowe całkiem stwory (Namtaru jest genialna :) ) Gryfy, kościaki, cerbery i inne towarzyszyły nam od zawsze i teraz też są z nami! Niektórym zmieniono nazwę (np. z Archaniołów mamy Wysłanników Niebios), mamy też całkiem nowe stwory (np. podana wyżej Namtaru czy też większość stworów z frakcji Świątyni).
-Droga: w grze możemy doświadczyć dwóch dróg: łez i krwi. To jest kompletna nowość w tej serii, jak dla mnie udana. Mamy możliwość wyboru między dobrym a złym bohaterem. Wiadomo, w łzach odpuszczamy wszystkim winowajcom, nie ścigamy nikogo, a na drodze krwi niszczymy wszystko dookoła, ganiamy za stworami itd. Dobrym też elementem jest to, że obie drogi pokazują nam różne możliwość dotyczące kampanii. Przy wyborze drogi dostajemy inną misję dodatkową, inną postać która nam pomaga czy też najważniejsze – sposób zakończenia gry! Tak ta gra ma 2 zakończenia – jedno przeznaczone dla złej drużyny, a drugie dla dobrej. Tu trzeba przyznać twórcom pomysłowość i dać ogromnego plusa.
-Kampania: mamy sobie pięciorga rodzeństwa (Antona, Irinę, Sandora, Kiryła i Anastazję) wplątanych w intrygę związaną z demonami (a jakżeby inaczej), aniołami i innymi bohaterami. Przyznaję gra się bardzo przyjemnie, bohaterowie nam się nie nudzą, przeżywamy z nimi ich historię i wczuwamy się w ich emocję (ja do dzisiaj ma ochotę rozerwać Gerharta na strzępy za to co zrobił Irinie czy też pójść walnąć Kiryła – ale dobra bez spoilerów :D ). Ogólnie mówiąc kampania jest dobrze zrobiona, mamy pięć głównych kampań + kampanię prolog i kończącą - ale 4 misje na jedną kampanię to naprawdę za mało – aż prosi się o więcej!
-Filmiki: były, są i będą – chociaż system z V bardziej mi się podobał, gdzie wszędzie były filmiki to ten z VI też zły nie jest. Rozmowy pomiędzy bohaterami widzimy na „filmiku” czytającym, czyli na zwykłych dialogach. Filmiki są, ale rzadko a szkoda.
Podsumowując gra HoMM VI (nie, nie przestawię się na nowy tytuł) jest udanym dziełem studia Ubisoft ale kilka poprawek by się przydało – a w której grze nie? :) Mamy kontynuację „systemową” z HoMM V i mam nadzieję, że w tym kierunku Ubi będzie szło dalej. Teraz z niecierpliwością czekamy na jakiś dodatek – oby jak najszybciej!




Pozdrawiam Anaya!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz